Jest to jeden z tematów, które bardzo często przewijają się podczas rozmów z nowoprzybyłymi. Jak to jest z tymi ubezpieczeniami? Na czym polega franczyza, wkład własny? Co muszę zrobić, żeby nie płacić za dużo? Czy opłaca mi się niska/wysoka franczyza? U kogo się ubezpieczyć? Czy ubezpieczenie dodatkowe ma sens…? Pytań jest wiele, a ja, nie będąc ekspertką, tylko osobą po prostu zainteresowaną tematem, nie będę raczej w stanie odpowiedzieć na każde, ale chciałabym nakreślić przynajmniej generalny obraz tego obszaru życia oraz podzielić się moimi doświadczeniami.
Obowiązkowe
Najważniejsze – ubezpieczenie zdrowotne w przypadku osób mieszkających w Szwajcarii na dłużej niż 3 miesiące jest obowiązkowe. Jedyne wyjątki, o których słyszałam, to dyplomaci oraz studenci na wymianie (typu Erasmus). Każdy, kto przenosi się do Szwajcarii, musi w ciągu 3 miesięcy od daty wjazdu zawrzeć umowę ubezpieczenia, przy czym odwlekanie tego obowiązku nie daje nam żadnych korzyści, bo zapłacić trzeba i tak wstecz, czyli licząc od dnia wjazdu/zameldowania się. Jeśli potrzebna byłaby pomoc lekarska zanim ubezpieczenie zostało zawarte, trzeba najpierw samemu zapłacić, a potem zwrócić się do naszego nowego ubezpieczyciela o ewentualny częściowy zwrot kosztów czy też wliczenie ich do franczyzy na dany rok. Jeśli zapomnimy o podpisaniu odpowiedniej polisy, to gmina zamieszkania może zawrzeć umowę ubezpieczenia w naszym imieniu, co oznacza zazwyczaj dość wysokie koszty oraz potencjalną dodatkową karę finansową za niedopełnienie obowiązku.
Ubezpieczenie każdy płaci sam, bezpośrednio do firmy, która nas ubezpiecza. Nie ma czegoś takiego jak “podpięcie” małżonka lub dzieci pod własne ubezpieczenie. Każdy, czy się stoi, czy się leży, musi mieć własną polisę. Uwaga: osoby zatrudnione mają od pracodawcy zapewnione ubezpieczenie od wypadków w trakcie pracy, oraz jeśli pracują minimum 8 godzin tygodniowo u tego samego pracodawcy, również od wypadków poza pracą. Osoby niepracujące muszą zawrzeć ubezpieczenie od wypadków w ramach swojego ubezpieczenia podstawowego. Stawki podstawowego ubezpieczenia zdrowotnego dla dorosłych zaczynają się od około 200 franków miesięcznie przy najwyższej franczyzie, ale zależą od wielu czynników. Wiek, płeć i dotychczasowy stan zdrowia (w tym m. in. choroby przewlekłe) oraz wybrana wysokość franczyzy (o franczyzie więcej napiszę w dalszej części tekstu) to standardowy zestaw pytań, a odpowiedzi na nie decydują o wysokości składki. Dość dziwnym i nie do końca zrozumiałym dla mnie czynnikiem jest miejsce zamieszkania w Szwajcarii. Otóż mieszkając w Zurychu, płaci się średnio około 70 franków miesięcznie więcej za osobę, niż mieszkając na przykład w miasteczku Kulmerau w kantonie LU.
Po co nam ubezpieczenie dodatkowe?
Ubezpieczenie podstawowe, jak sama nazwa wskazuje, nie pokrywa wszystkich usług medyczno-zdrowotnych, z których można w Szwajcarii skorzystać. Nie mając żadnego ubezpieczenia dodatkowego musimy liczyć się z tym, że gdy zaboli nas ząb i udamy się po pomoc do szwajcarskiego stomatologa, będziemy musieli płacić z własnej kieszeni i nasze wydatki nie będą się liczyły do franczyzy. Podobnie jest, gdybyśmy ulegli wypadkowi podczas szusowania na stoku i potrzebowali transportu karetką lub helikopterem do szpitala, a dodatkowo jeśli stok i szpital byłyby poza kantonem naszego zamieszkania, to na nas spadnie też różnica kosztów pobytu w szpitalu względem porównywalnego pobytu w szpitalu w kantonie naszego zamieszkania. To tylko dwa przykłady z całej gamy przeróżnych bonusów i dodatków, które oferowane są w ramach tej głębokiej i szerokiej szuflady opisanej jako “ubezpieczenie dodatkowe”. Można je sobie dowolnie komponować, dokładnie tak, jak gdy zamawiamy pizzę i oprócz “obowiązkowego” ciasta i sosu, sami decydujemy, czy wolimy szynkę i pieczarki, czy może paprykę oraz salami, albo wszystko na raz. Dofinansowanie do okularów i soczewek? Do masaży leczniczych? Prywatny pokój w przypadku pobytu w szpitalu? A może medycyna chińska, homeopatia…? Ubezpieczenie dentystyczne? Opłacenie części kosztów przyrządów medycznych? Dopłaty do pomocy w domu (gotowanie, sprzątanie) po wypadku/operacji? I tak dalej, i tak dalej… Co ciekawe, ubezpieczenie dodatkowe można zawrzeć z inną firmą ubezpieczeniową niż ta, u której mamy ubezpieczenie podstawowe. Często warto też dopytywać i rozmawiać bezpośrednio z doradcami, bo mogą oni nas zachęcić do wyboru właśnie ich oferty pewnymi zniżkami lub “dorzuceniem” jakichś benefitów do wybranego pakietu bez dopłaty.
Ubezpieczyciele, modele ubezpieczeń
W internecie można znaleźć wiele porównywarek stawek ubezpieczeń, a firm ubezpieczeniowych jest tyle, że dość łatwo się pogubić. Do największych z nich należą Assura, Concordia, CSS, Helsana, Mutuel, Sanitas oraz SWICA, ale w Szwajcarii funkcjonuje ich w sumie około 90, choć nie każda z nich jest dostępna we wszystkich kantonach. Większe firmy mają także trochę dodatkowych bonusów, jak chociażby appki (całkowicie dobrowolne), w których zachowania prozdrowotne (profilaktyka, uprawianie sportu, przekazanie danych fitness z zegarka) mogą zostać nagrodzone przeróżnymi zniżkami w sklepach lub nawet zwrotem stówki czy dwóch na konto. Może to być dość kontrowersyjne, bo w ten sposób ubezpieczyciel ma dostęp do całej masy informacji pozwalających mu przewidzieć dalsze losy zdrowotne danej osoby. Póki co nie ma obowiązku udostępniania tych danych, ale kto wie, co przyniesie przyszłość. Jeśli ubezpieczymy w tej samej firmie wszystkich członków rodziny, możemy też liczyć na pewne zniżki, u nas było to bodajże -10 procent przez pierwszy rok. Podobnie przy wyborze modelu ubezpieczenia: telemedycyna, lekarz rodzinny, HMO oraz model tradycyjny, czyli wolny wybór lekarza. Przy modelu tradycyjnym, najdroższym, sami wybieramy do jakiego lekarza się udamy w przypadku choroby lub wystąpienia symptomów, bez wcześniejszej konsultacji. W przypadku HMO musimy najpierw udać się do wybranej przez nas na początku ubezpieczenia przychodni/centrum medycznego (gdzie przyjmuje kilkoro lekarzy) i ewentualnie stamtąd otrzymać skierowanie do specjalisty lub na dalsze badania, jeśli okażą się potrzebne. Model z lekarzem rodzinnym wygląda podobnie, ale wybrać się musimy do naszego lekarza, co może oznaczać dłuższy czas oczekiwania na wizytę niż w przypadku przychodni z kilkorgiem lekarzy. Również wtedy od lekarza rodzinnego otrzymujemy ewentualne skierowania na dalsze konsultacje czy badania. W przypadku telemedycyny, dzwonimy na infolinię i dopiero po otrzymaniu “zielonego światła” od konsultantów możemy udać się do lekarza. Ten model wybraliśmy dla naszej rodziny. W moim doświadczeniu chyba tylko raz przez ponad cztery lata udało się połączyć przez telefon z lekarzem, który udzielił nam teleporady, w reszcie przypadków po prostu zalecono nam pójście do lekarza i zaznaczono w systemie, że mamy tam “skierowanie”. Wcześniejsze wizyty w przychodni, u lekarza rodzinnego lub konsultacja telefoniczna nie są wymagane jeśli mamy do czynienia z nagłym przypadkiem lub wypadkiem, ale ubezpieczyciela należy niezwłocznie po fakcie poinformować, gdyż nie mając wiedzy o danej konsultacji czy wizycie na izbie przyjęć może on odmówić pokrycia kosztów czy wliczenia ich do franczyzy.
Franczyza (czy może franszyza?)
A teraz to, co zazwyczaj na początku jest powodem największego niezrozumienia i zamieszania, czyli ta słynna franczyza. I nie, nie chodzi tu o koncepcję biznesową polegającą na otwarciu lokalu/sklepu itp. na czyjejś licencji. Franczyza (niem. Franchise) w szwajcarskim systemie ochrony zdrowia oznacza zupełnie coś innego.
Po prawdzie, to jeśli mówimy o systemie ubezpieczeniowym, zgodnie ze słownikiem powinno się pisać i mówić “franszyza”, bo tak to słowo zostało przejęte do języka polskiego (i funkcjonuje w żargonie związanym z ubezpieczeniami samochodowymi), ale prawie wszędzie w użytku (no, może poza stronami rządowymi) spotykam się z zapisem oraz wymową “franczyza”. Jako wykształcona lingwistka w tym przypadku skłaniam się ku użyciu tej formy, która zadomowiła się już w naszym języku, nawet jeśli mamy też drugie, znaczące coś innego, identyczne słowo, mając nadzieję, że kontekst będzie nam pomocny, tak jak jest to w przypadku choćby “pilota”: raz potrzebnego w salonie do włączenia telewizora, a raz niezbędnego, aby polecieć samolotem z Genewy do Warszawy.
Ale wracając do tematu: wysokość wybranej przez nas franczyzy decyduje o wysokości składki miesięcznej. Im wyższa franczyza, tym niższa składka. Najniższa możliwa roczna franczyza dla dorosłych to 300 franków, najwyższa: 2500. Wysokość franczyzy oznacza, że gdy chodzimy do lekarzy, to tyle w ciągu roku płacimy sami, zanim nasze ubezpieczenie zacznie przejmować większość (90%) kosztów usług medycznych. Przykład: mając franczyzę 300 franków, w styczniu zachorowałam i idę do lekarza, płacę za wizytę i leki na receptę, powiedzmy, 250 franków. W marcu znów muszę się do lekarza udać, rachunek znów opiewa na 250 franków, ale tym razem ja płacę z tego 50 (dodając do tych 250 ze stycznia wychodzi mi 300, czyli wysokość mojej rocznej franczyzy), a z pozostałych 200 franków płacę tylko 20 (czyli 10%), a 180 (90%) pokrywa mój ubezpieczyciel. Jeśli w tym roku znów zachoruję, to sama opłacam jedynie 10% rachunków od lekarzy. Natomiast jeśli okazałoby się, że pilnie potrzebna mi będzie jakaś droga i skomplikowana operacja, powiązana z długim pobytem w szpitalu, kosztownymi lekami itp, to dalej pokrywam te 10% kosztów, aż łączna kwota tych 10% z danego roku dobije do 700 franków, po czym ubezpieczyciel pokrywa już wszystko sam, bez mojego udziału. Jeśli natomiast mam najwyższą możliwą franczyzę, to zakładając, że wizyta u lekarza kosztuje średnio te 250 franków, musiałabym w ciągu roku pójść do niego ponad 10 razy, aby mój ubezpieczyciel zaczął pokrywać 90% dalszych kosztów. Podsumowując, wysoka franczyza generalnie opłaca się wtedy, kiedy jesteśmy zdrowi, do lekarza chodzimy raczej rzadko, nie mamy żadnych chorób itp. Niska franczyza natomiast jest dobra dla tych, którzy mają przewlekłe problemy zdrowotne, często chorują czy potrzebują specjalistycznej lub kosztownej opieki.
Mój wybór
Z moich obliczeń (być może błędnych – w końcu nikt nie jest idealny – a być może dotyczących wyłącznie ofert skierowanych do kobiety w moim wieku, mieszkającej tam, gdzie ja, w takim samym stanie zdrowia, z tym samym modelem ubezpieczenia itp.), wynika, że różnica między najniższą, a najwyższą franczyzą to około 1500 franków rocznie w składkach miesięcznych. Tyle można zaoszczędzić względem najniższej franczyzy, jeśli decydujemy się na franczyzę najwyższą i ani razu nie odwiedzamy lekarza. Oznacza to też, że roczny koszt wydanych pieniędzy na zdrowie (składka miesięczna + koszty wizyt i leków) byłby identyczny w przypadku osoby z najniższą franczyzą i najwyższą składką, która wcale nie była u lekarza, a osobą z najwyższą franczyzą i najniższą składką, która była u lekarza 6 razy w roku (płacąc każdorazowo 250 franków). Podobnie, jeśli obie osoby odwiedziły tego lekarza 7 razy: roczne wydatki na zdrowie byłyby bardzo podobne. Ale już gdy tych wizyt miałoby być 8 lub więcej, bardziej opłaca się mieć niską franczyzę i wysokie składki. Z moich osobistych wyliczeń wynika też, że jeśli bardzo intensywnie korzystamy z usług medycznych, to mając niską franczyzę i wysoką składkę, względem wysokiej franczyzy i niskiej składki, zaoszczędzimy rocznie jakieś 700 franków.
Tak więc w moim osobistym przypadku najtańsza jest póki co opcja z najniższymi składkami. Przestałaby się ona opłacać dopiero po wydaniu około dwóch tysięcy franków w ciągu roku na usługi i produkty medyczne objęte franczyzą.
Jeśli chodzi o samo płacenie rachunków ze strony, nazwijmy to “technicznej”, to można to rozwiązać dwojako: albo rachunek pocztą dostajemy my, opłacamy go, a następnie wysyłamy do ubezpieczyciela w celu wliczenia go do franczyzy lub zwrotu kosztów; albo rachunki idą prosto do ubezpieczyciela, który później wystawia nam zbiorczy rachunek lub pobiera odpowiednią kwotę z naszego konta, a my, jeśli o to poprosimy, możemy otrzymać kopię rachunków lekarskich. U nas sprawdza się wariant drugi.
Ubezpieczenie dziecka
Ja przerabiałam jedynie ubezpieczenie dzieci urodzonych w Szwajcarii. Polisę najlepiej jest zawrzeć jeszcze przed porodem, ponieważ w przypadku komplikacji po porodzie ubezpieczyciel może odmówić zawarcia ubezpieczenia dodatkowego, czego odmówić nie może na 3-2 miesiące przed narodzinami. Również tutaj niektóre firmy mogą oferować atrakcyjne zniżki, jeśli podpiszemy wszystkie dokumenty przed porodem oraz/lub w tej samej firmie ubezpieczeniowej, co rodzice. Składki zaczynamy płacić oczywiście dopiero po narodzinach. Dobrze wiem, że po porodzie, zwłaszcza pierwszym, nasze życie wywraca się do góry nogami, więc chyba wygodniej jest też załatwić akurat ten obowiązek z wyprzedzeniem, na spokojnie, gdy najmłodszy członek rodziny jeszcze nie budzi nas po nocach płaczem, domagając się uwagi i opieki. Można również ubezpieczyć dziecko po porodzie: mamy na to czas do momentu ukończenia przez maluszka 3 miesiąca życia. Również wtedy trzeba opłacić składki “zaległe”, od urodzenia. Składki miesięczne na ubezpieczenie dzieci są o wiele niższe, niż składki dla dorosłych. Zaczynają się one od około 80-100 franków. Zasadniczo dzieci mają franczyzę wynoszącą 0 franków, ale niektórzy ubezpieczyciele pozwalają nam wybrać wyższą franczyzę, aby uzyskać niższe składki. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że dzieci dość często chorują (w ten sposób budują przecież swoją odporność), rzadko jest to opłacalna decyzja. 10% wkładu własnego opłacamy do momentu, kiedy roczne rachunki medyczne na dziecko będą opiewać na ponad 3500 franków, czyli my płacimy maksymalnie 350 franków wkładu własnego. Warto też pomyśleć o ubezpieczeniu stomatologicznym oraz ortodontycznym, zwłaszcza jeśli w rodzinie jest tendencja do niespecjalnie zdrowych i prostych zębów. Ponieważ jest to ubezpieczenie dodatkowe, lepiej jest je zawrzeć zanim pojawią się pierwsze problemy. Jeśli chcemy rozpocząć takie ubezpieczenie w wieku późniejszym, niezbędne może okazać się przedstawienie opinii lekarza, który określi obecny stan uzębienia i swoją prognozę na przyszłość. Jeśli nie będzie ona wyglądać różowo (czy też w przypadku zębów, biało), ubezpieczyciel może odmówić nam podpisania polisy. Wiele osób mieszkających w Szwajcarii na wszelkie zabiegi związane z zębami jeździ za granicę (jeśli nie ma tam za daleko), ale obecna pandemia i zamykanie granic pokazało, że poleganie na opiece zagranicznej nie zawsze jest idealną opcją.
Ciąża
Z momentem rozpoczęcia ciąży wszelkie kontrole lekarskie, badania itp. w związku z ciążą, są bezpłatne. Ubezpieczyciel pokrywa w 100% wszelkie koszty, nas nie obchodzi już ani franczyza, ani dziesięcioprocentowy wkład własny. Ważne jest, aby te rachunki, wystawione przykładowo za pierwszą rutynową kontrolę wykonywaną między 6. a 9. tygodniem ciąży, były opatrzone przez lekarza dopiskiem, że przyczyną wizyty jest “ciąża”, a nie “choroba”. Wciąż jest tutaj wiele niedomówień i niepewności, a czasem ubezpieczyciele próbują na nie do końca świadome prawa kobiety przerzucić te koszty – jest to błąd i zachowanie bezprawne. Jedyne koszty medyczne, jakie ponosi kobieta w ciąży, to niektóre suplementy nie będące na liście leków refundowanych, koszty wynikłe z chorób przed 13. tygodniem ciąży oraz komplikacje ciążowe przed 13. tygodniem ciąży, w tym pobyt w szpitalu i koszty związane z poronieniem. Obecnie trwają prace nad zmianą tego zapisu prawnego. Z momentem rozpoczęcia trzynastego tygodnia, kobieta nie płaci również za wizyty lekarskie i leki, których może potrzebować w związku z chorobą. To zwolnienie z kosztów trwa aż do 8 tygodni po porodzie. Więcej na temat ciąży można poczytać we wpisie TUTAJ.
Miało być pokrótce, a wyszło jak zwykle 😉 Gdybym jednak nie poruszyła jakiejś istotnej kwestii, pytajcie: odpowiem w komentarzu.

Tłumaczka pisemna i ustna między polskim, angielskim i niemieckim. Żona, matka dwóch córek, feministka. W Szwajcarii (swoim siódmym kraju zamieszkania) od 2017 roku.
https://www.facebook.com/dorota.polkowska
https://www.instagram.com/mamatlumaczka